Najnowsze wpisy


sie 23 2010 Młody Polak w Irlandii .
Komentarze (0)
story 

Wrocław, środek pazdziernika, trwa rok szkolny, kartkówki, testy, zadania domowe zwykła codzienność.Darek jest uczniem gimnazjum nr 4 we Wrocławium jego siostra Julka zaczęła naukę w pierwszej klasie szkoly podstawowej. Po powrocie ze szkoły Darek uslyszał od mamy, że jak wróci tato z pracy będą musieli porozmawiać o czymś bardzo ważnym co dotyczy ich rodziny. Rodzeństwo właśnie kończyło odrabiać lekcje, kiedy mama poprosiła ich do dużego pokoju. Rodzice poinformowali ich, że tato stracił pracę i nie ma szansy na drugą, dlatego uważają,że jedynym rozsądnym rozwiązaniem będzie ich wspólny wyjazd do Irlandii. Chłopiec zaniemówił, nie wiedział czy rodzice żartują na temat ich wyjazdu zagranicę. Nie mógł sie z tym pogodzić miał tu swoje życie, swoich kolegów, szkołę a nawet pierwsza sympatię o imieniu Sylwia. Rodzice poprosili żeby się jeszcze zastanowili, że to jest dla nich szansa, nowe możliwosci i perspektywy. Darek wyszedł z domu, spotkał się z Sylwią, musiał z kimś porozmawiać. Gdy powiedział dziewczynie o planach rodziców związanych z wyjazdem do Irlandii, posmutniała, nie byla zachwycona. Mimo wszystko starała sie go pocieszyć i pokazac mu dobre strony wyjazdu, choć w głębi serca czaiły się inne myśli. Rozmowa z Sylwią chyba coś pomogła po powrocie do domu poprosił mamę o rozmowę. Opowiedział jej o Sylwii, o tym że dostał sie do drużyny koszykarskiej. Dał mamie do zrozumienia jak dużo znaczy dla niego bycie i mieszkanie we Wrocławiu. Mama bardzo dobrze rozumiała syna ale też starała się wytłumaczyć mu powagę całej sprawy. Najpierw miał pojechać ich tato, znależć pracę, wynająć dom, pozałatwiać szkoły dla niego i Julki. Planowany wylot taty to 25.10.2009r. W domu panował ogólny chaos w związku z pakowaniem Mariusza - taty Darka, chłopiec pomagał we wszystkim ale cały czas żył nadzieją, że coś się wydarzy pozytywnego i zostaną w kraju. Mariusz nie odczuwał zadnego bólu z powodu wyjazdu, że nie wie kiedy wróci do domu, natomiast Julka i jego żona Ewelina strasznie to przeżywały. Ewelina nie mogła sobie wyobrazić jak będzie mogła życ w innym kraju, posługiwac się innym językiem, obcować z inna kulturą narodową, jak zaklimatyzują się w szkole dzieci, jak zostaną przyjęci?! W głowie kłębiło sie tysiące pytań i wątpliwości ale była dobrej myśli. Wiedziała, że zawsze może liczyć na pomoc swojej mamy czyli babci Ireny. Po wyjezdzie taty dni mijały bardzo szybko, niewiadomo kiedy już był grudzień i tato przylatywał na święta Bożego Narodzenia. nie bylo końca pytań do Mariusza, jak tam jest, czy podoba mu się Dublin? Tato odpowiadał cierpliwie na wszystkie nurtujące ich pytania, o samym Dublinie wypowiadał się z zachwytem. Starał się rodzinie jak najlepiej przedstawić Irlandię. Poznali datę ich wylotu do taty, ma to byc na początku lutego, wc zostało jeszcze 4 tygodnie pobytu w Polsce. Znowu pożegnanie z tatą choć wiedzieli,że niedługo się z nim zobaczą. Czas biegł nieubłaganie i data 4.02.2010r zbliżała sie dużymi krokami. Trzeba się było zacząć pakować, pomału żegnać sie z rodziną i ze znajomymi. Każdą wolna chwilę Darek starał się spędzać z Sylwią, ale nadszedł czas i z nią się żegnać, to było dla niego najtrudniejsze. Dzień przed odlotem Sylwia odwiedziła go, chciała pożegnać się z mamą i siostrą Darka no i spędzić z nim te ostanie godziny. Łzom i pożegnaniom nie było końca, wreszcie koło 23-ciej Darek odprowadził Sylwię do domu, poprosił ją tylko o jedno żeby nie płakała jak on wyjedzie. W końcu wrócił do domu bo wczesnym rankiem musiał wstać i jechać na lotnisko. Wylot mieli o 7.30, ostatnie spojrzenie na dom, pokój, w którym sie wychował, zamknięcie drzwi i wyjazd na lotnisko, a tam już tylko czekanie na samolot a póżniej lot około 3 godzin. Ten dzień zmienił wszystko w życiu Darka, skoro tak się stało to oby na lepsze. Ostatnia myśl przed startem samolotu: Żegnaj Polsko - Witaj Irlandio!!!! Dolecieli do Dublina, Mariusz czekał na swoją rodzinę na lotnisku. Po powitaniu i odebraniu bagaży poszli w stronę przystanku autobusowego aby dojechać do centrum a z tamtąd prosto do domu. troche to trwało wszyscy byli zmeczeni podróżą ale w końcu dotarli na Lucan, do ich nowego domu. Tata cieszył sie, że ma rodzinę przy sobie teraz będzie już tylko lepiej. Darek jadąc busem bacznie obserwował okolicę, domki jednorodzinne, sklepy, kościół, boisko, nie jest tak żle ale to nie jest Wrocław. Tutaj są tylko rodzice i my, nie mamy żadnych znajomych, kolegów, tato pocieszał ich,ze to tylko chwilowe, poznja nowych kolegów i koleżanki jak tylko pójdą do szkoły. Podszkolą troche język i zacznął swoje nowe zycie. Julka do szkoły ma bardzo blisko, natomiast Darek będzie dojeżdżał busem, Lekcje w szkole irlandzkiej wyglądały zupełnie inaczej, było bardziej na luzie, bez stresu, nauczyciel zawsze usmiechniety, wszystko tłumaczył bardzo cierpliwie. Nie jest tak żle. Nie wiadomo kiedy zleciał rok szkolny, do końca zostało jeszcze 3 tygodnie. Na wakacje oczywiście jadą do Wrocławia, spotkaja się z babcią, koleżankami, no a Darek z Sylwią. Będą w Polsce 3 tygodnie.Wylot na wakacje, radości nie było końca. Bieganie do wszystkich, w domu drzwi sie nie zamykały, rodzice załatwiali masę różnych spraw. Ale co dobre szybko sie kończy, wraca do Dublina, troche tęskniło się im za tym drugim domem. Wiedzieli, że na święta w grudniu nie polecą do Polski, będzie to pierwsze Boże Narodzenie na obczyznie. Minęły trzy miesiące i siedzieli przy wigilijnym stole w Irlandii, z łezką w oku wspominali rodzinę w Polsce. Mija dzień za dniem już kolejne świeta, Wielkanocne, zupełnie inaczej obchodzone niż w Polsce. Zamiast święcenia pokarmów wszyscy obdarowuą sie jajkami i króliczkami z czekolady.I znowu wakacje, wyjazd, odpoczynek. Dzieciom w szkole szło bardzo dobrze, Darek w bardzo krótkim czasie zaczął mówić biegle po angielsku, Julka też świetnie dawała sobie radę w szkole, język też nie był już żadną barierą między koleżankami. Drugim językiem, którego Julka się uczyła byl irlandzki, też dawała radę. Dwuletni pobyt w Irlandii owocował. Coraz rzadziej Darek myslał o powrocie do Polski, chociaż jakby wrócili to i tak pewnie dałby sobie radę w polskiej szkole, mimo iż szkolnictwo polskie i irlandzkie bardzo się różniło. W szkole zaczynał mieć coraz wiecej kolegów, z którymi spotykał się też poza lekcjami. Spotykali się, organizowali wspólne wycieczki, wypady w sobotę i w niedzielę. Było super. Od września zaczęli chodzić do polskiej szkoły, zajęcia tam odbywały się w sobotę i niedzielę. Darek coraz bardziej był wdzięczny rodzicom za ten wyjazd, nie tylko pod względem finansowym, ale dlatego że tu byli uczył się w szkole jeszcze języka niemieckiego, francuskiego, poznał wielu wspaniałych kolegów różnych narodowości.Do Polski lataja często, ale zaczęli również zwiedzac inne państwa Europy, przekonali się jak ważna jest nauka jezyków, dzięki którym mogli sie swobodnie porozumiewać. Rodzice planują staranie sie o obywatelstwo dla Darka i Julki.Darek w Irlandii jest juz kilka lat, bardzo się cieszy, że rodzice podjęli taką decyzje a nie inną. Przepraszał rodziców za swoje wcześniejsze zachowanie. Teraz wie, że gdyby nie mieszkał w Irlandii, może nigdy nie miałby okazji zobaczyć jaki to jest piękny kraj, że jest to naprawdę piekna Zielona Wyspa. Darek teraz wie czemu tato był tak bardzo zachwycony Irlandią i w pelnipodziela jego zdanie.

-------------------------

Tooo, tak zwane nie inaczej tylko wypracowanie było pisane przezmnie, na moich dosiwadczeniach.Poddałam sie napisaniu o Młodym Polaku w Irlandii na konkurs do szkoły.

msinlove